Adorno jako Platon
Platon się mylił, ale to nie jego wina. Musiał, bo był antropocentryczny. Mylił się zatem i Adorno, bo grał na tym samym boisku, a ono było budowlaną samowolą. Któryś z nich dwóch na pewno pomylił się bardziej, ale to nie ma dla nas znaczenia. W ogóle nie o nich tu chodzi, a bardziej o ich wyznawców: filozof może zawsze powiedzieć, że ktoś coś niewłaściwie rozumie. Z wyznawców zróbmy wyznawczynie, będzie kulturalniej.
Wyznawczyni Platona myliła przyczynę ze skutkiem. Rewolucja w muzyce nie ciągnie za sobą społecznej. Odwrotnie: ta druga, gdy czas już nadchodzi, popycha przed sobą tę pierwszą. Jeżeli nowa muzyka naprawdę ma deprawować młodzież, to przecież i tak już za późno: ktoś żywy musi ją stworzyć i młodzież nią deprawować. Tego kogoś już najwyraźniej coś zdeprawowało: musiały być jakieś powody.
Hałas to pierwsze, co robi noworodek. Nie umie mówić ani chodzić, a co dopiero rysować. Umie za to wydać dźwięk. W cywilizacjach z muzyką jest identycznie. Jest pierwsza, bo jest głęboko ucieleśniona i nie ma granic. W niej zmiany dzieją się zawsze najwcześniej.1
Wyznawczyni Adorna tak samo myliła przyczynę ze skutkiem, a tylko miała inny cel: podważać i rozpierdalać. Muzyka miała teraz obalić kapitalizm. Ale muzyka nie jest do obalania. Zachodnia lewicowa kultura uczyniła tylko zachodni kapitalizm milszym i bardziej seksownym dla reszty świata. Kto wie, czy nie o to naprawdę chodziło.
Zmiana w muzyce to symptom: sama niczego nie powoduje. Na pewno coś zapowiada, ale nie wiemy co, dopóki to nie nadejdzie. Choć zawsze można sobie zgadywać. To całkiem pożyteczna rozrywka.
Koncert Fungi Orchestra to była część szerszej pracy. Wcześniej przez dwa miesiące Eva Sjuve, artystka z pogranicza nauki z awangardą, i architekt Tomas Valentinaitis, siedzieli na rezydencji w SODAS 2123 badając grzyby. Sprawdzali ich różne szczepy wyszukane u lokalnych hodowców: czy są na swój sposób świadome, czy, lub też jak, się komunikują, czy mają jakiś rodzaj pamięci. Czy się uczą, skoro Monica Gagliano stwierdziła, że rośliny owszem. A także: jak się przydadzą w designie.
Muzyka ta była zagadkowa jak grzyb. Chwilami trudno było określić, czy jeszcze w ogóle tu jest. Było dość wcześnie i z okien padało jasne światło. Eksponowało puchate grzybnie na, pod i wokół stołu z jasnego drewna. Elektrody przypięte klamerkami do prania: podobno adekwatnie skalibrowany wariograf. Komputer, moduły w Pure Data, algorytm: w końcu nie zrozumiałem, co robił; analizował dodatkowe dane i to jakoś wpływało na dźwięk. Dane dotyczyły tych samych grzybów.
Na skrzyżowaniu technologii i sztuki Eva Sjuve od lat robi bardzo ciekawe rzeczy. Niektóre są piękne po prostu. Na przykład to urządzenie, które kołami rozpoznaje rodzaj miejskiego podłoża i względem tego woła miejskie duchy. Niedawno sonifikowała też zamrażane kwanty, gdy osiągają Kondensat Bosego-Einsteina.
***
Maorysi umieli cierpliwie i długo stukać o siebie trawką lub trzcinką. Grali tak rytmy, których nie było słychać. Nie były do słuchania dla ludzi. Były dla duchów. Duchy słyszały je bardzo dobrze.
[ Fotografia: Andrej Vasilenko / Vitalij Červiakov ]
Reżyserki głoszą dziś nowy porządek w teatrze. Demontaż hierarchii, równość zespołu, upodmiotowienie aktorów. To bardzo ładne i słuszne, ale w 2021 odkryły, jak działał kwartet jazzowy z lat 60.